czwartek, 4 czerwca 2015

Dzień #8: odszukujemy w sobie różne emocje

W ostatnim dniu festiwalu zobaczyliśmy trzy spektakle: "Bezirk Białystok" w wykonaniu studentów Wydziału Lalkarskiego Akademii Teatralnej w Białymstoku, "NAJ" Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu oraz "Sklepy cynamonowe" kieleckiego Teatru Lalki i Aktora "Kubuś". Zanim podam werdykt jury, wspomnę o tym, czego dziś doświadczyliśmy.

###



Nie musimy robić z nich bohaterów

Studenci Wydziału Lalkarskiego AT w Białymstoku postanowili wcielić się w postaci znane z historii białostockiego getta żydowskiego, w pewnym sensie w bohaterów powstania, które wybuchło na jego terenie. Icckok Malmed, Mordechaj Tenenbaum i Izaak Celnikier zostali ożywieni na scenie, ale zupełnie niepotrzebnie. Problemem spektaklu jest próba wcielenia się w tych ludzi, stworzenia z nich postaci scenicznych, wkładania im w usta słów, których prawdopodobnie nie wypowiedzieli. Sztywna forma teatralna to niekorzystne rozwiązanie dla tego typu działania, ale piwnica Teatru Szwalnia nadała spektaklowi autentyczności.

"Bezirk Białystok" ma w sobie duży potencjał, którego autorami są sami aktorzy - ich wyrazistość, świadomość, warsztat. To także interesująca gra świateł, gra z przestrzenią (w tym przypadku nieteatralną) oraz z materią, jaką jest glina. Twórcy inspirowali się trzema postaciami historycznymi, wybijającymi się swoją biografią na tle opowieści o getcie białostockim. W to wszystko wpletli legendę o praskim golemie. Swój monolog otrzymał także SS-man, który rozpoczął spektakl. Była to swego rodzaju spowiedź, ale przede wszystkim odwrócenie optyki o 180 stopni - każdy z nas jest w stanie zabić człowieka, to zależy od czasu i miejsca. Wcale nie jesteśmy lepsi niż on, tylko czy jesteśmy w stanie się do tego przyznać?

Najlepszą pracę w tym zdarzeniu odegrała przestrzeń piwnicy, nadając opowieści surowości i autentyczności. Precyzyjna reżyseria światła pozwoliła na zbudowanie wielu interesujących sytuacji scenicznych, jak wchodzenie przez drzwi i podglądanie przez "judasza". Żałuję, że nie doświetlano scen, w których jeden z bohaterów lepił elementy z gliny. Najbardziej interesującą sceną, która konsekwentnie przeszła w kolejną - nawiązującą do legendy o golemie - była egzekucja Icckoka Malmeda, którzy zaatakował kwasem SS-mana. Ten swoisty danse macabre ze stryczkiem na szyi pokazał w jak nienachalny sposób uzyskać świetny efekt sceniczny. Po nim pojawiła się scena powoływania golema do życia, malowania gliną na ścianie znaków i tworzenia kręgu na podłodze. Piękny kostium potwora, oświetlony jedynie światłem świeczki, nie został w żaden sposób wyeksponowany. Ponadto bogactwo praskiej legendy zostało streszczone w kilku nieczytelnych dla publiczności ruchach.

"Bezirk Białystok" ma potencjał stać się przyczynkiem do dyskusji na temat białostockiego getta, jeżeli tylko twórcy zdecydują się na wyjście do przestrzeni nieteatralnych i skorzystanie z środków jakie proponują metody dokumentalne. 

# myślę - należy poszukiwać innych środków wyrazu
# czuję - potencjał

###



Zdejmij buty i wejdź do świata dziecka

Kolejną propozycją festiwalową skierowaną do najmłodszej publiczności - najnajów - jest spektakl "NAJ" w wykonaniu aktorów Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu. Zaprosili nas do świata zbudowanego z przyjaznych dla dziecka elementów, abyśmy te czterdzieści minut spędzili razem - z dala od wszelkich zmartwień i trosk.

Mała przestrzeń, otoczona białymi zasłonami, zbudowana została z kilku drewnianych elementów - ścianek, które pełniły przeróżne funkcje. Podłoga wykonana została z płaskich "puzzli", które jeśli się wyjęło można było zobaczyć (i dotknąć!) futerka zebry. Taką samą funkcję pełniły deseczki, do których przytwierdzone zostały różne materiały, faktury oraz kolory. Po otworzeniu szafeczek pojawiały się kolorowe cymbałki, z których dzieci wydobywały różne dźwięki. Projekcje, dźwięki i kolory raz zapraszały do zabawy, a innym razem do odpoczynku. Na szczęście otoczeni byliśmy miękkimi poduszkami, które zachęcały do wylegiwania się. Dzieciaki miały też możliwość przechodzenia na czworakach przez drewniany tunel. Animacje prowadziła dwójka aktorów, ubrana w przytulne kostiumy w odcieniach bieli i szarości. To oni nadawali tempo zabawie, zapraszali dzieci poprzez ruch i mimikę twarzy - bez słów. 

"NAJ" to przytulna i spokojna propozycja dla najmniejszych, ale także trochę większych dzieci oraz ich opiekunów w każdym wieku. Animacje skłaniają do wspólnej zabawy oraz samodzielnego poznawania nowej przestrzeni. 

# myślę - że wciąż mam w sobie coś z dziecka
# czuję - spokój 

###

Schulz opowiedziany

"Sklepy cynamonowe" Teatru Lalki i Aktora "Kubuś" w Kielcach oficjalnie zamknęły część konkursową festiwalu. Była to jedyna propozycja teatru cieni podczas tej edycji. Proza Brunona Schulza - piękna, wymagająca i angażująca intelektualnie - została tu przekazana w sposób niezwykle nużący. Choć niektóre propozycje cieniowe przykuwały uwagę, reszta zagubiła się w mroku sceny.

Oszczędność formy, którą zastosował zespół kieleckiego teatru, opierała się przede wszystkim na lalkach cieniowych, projekcjach i świetle latarki. Teatr cieni był jedynie ilustracją do tekstu wypowiadanego na scenie przez aktora, który krył się w mroku sceny. Oświetlana była jedynie jego twarz. 

O wiele lepiej wsłuchiwało się w prozę Schulza z zamkniętymi oczami. Miałam wrażenie, że mogłabym jej słuchać bez końca. Jednak to nie świadczy dobrze o formie, którą obrali aktorzy w trakcie kreacji scenicznej. "Sklepy cynamonowe" jako propozycja teatru cieni nie sprawdziła się, przynajmniej w przypadku mojej percepcji. 

# myślę - zmarnowano potencjał teatru cieni
# czuję - zawiodłam się

# Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz