środa, 3 czerwca 2015

Dzień #7: musimy odnaleźć w sobie zabawę

Przedostatni karuzelowy dzień upłynął pod znakiem szaleństwa, śmiechu i niczym nieskrępowanej zabawy. Zobaczyliśmy "Dzieci z Bullerbyn" Teatru Baj Pomorski z Torunia oraz "Any-Body" Wydziału Lalkarskiego Akademii Teatralnej w Białymstoku.

###



Nigdy nie przestajemy być dziećmi

Do świata "Dzieci z Bullerbyn" zaprasiła ich autorka - Astrid Lindgren. Wizualizacja z podobizną szwedzkiej pisarki przemówiła do widowni, dając przyzwolenie na szaloną zabawę, a pedagogom przestrogę przed hamowaniem dziecięcej ekspresji. Spektakl otwiera i zamyka swoista klamra kompozycyjna. Na pochylonej scenie otoczonej ścianami, w całości wykonanej z płyt osb, pojawiają się starsze osoby - niedowidzące, poruszające się o balkoniku lub w bardzo powolny sposób. Kilka minut trwa próba przywitania się i dostrzeżenia w nadchodzącej z naprzeciwka osobie dawnego przyjaciela. Dopiero później aktorzy zrzucają stroje staruszków, pod którymi skrywają swoje dziecięce "ja".

Spektakl to pokaz zabawy, która nigdy się nie kończy. Narracja została zbudowana linearnie, widać zmiany pór roku, pojawianie się nowego członka społeczności małego miasteczka, jak i zapowiedź przemijania (związana z osiemdziesiątymi urodzinami dziadka). Historie chłopców - Lasse, Bosse i Ollego mieszają się z opowieściami dziewczynek - Lisy, Britty i Anny. Wymiana doświadczeń zachodzi poprzez różnego rodzaju zabawy - w dom, przesyłanie wiadomości na lince, w Indian, ale także dzięki podejmowanym przez dzieci wyzwaniom, jak spędzenie nocy w stogu siana czy zajmowanie się przez cały dzień małą siostrą Ollego - Kerstin (zdumiewająca i zachwycająca Dominika Miękus, która wykreowała dwie role - psa i niemowlaka - balansujące na granicy rzeczywistości scenicznej i realnego życia). 

W "Dzieciach z Bullerbyn" pojawia się wszystko, co charakterystyczne dla reżyserii Konrada Dworakowskiego. Mamy funkcjonalną scenografię, nowe media - projekcje rzucane na rekwizyty (domki z płyty osb, pranie, poduszki, papier), a także świetną oprawę muzyczną wraz z piosenkami (budującymi część narracyjną spektaklu). Kostiumy odnosiły do dziecięcego wieku postaci (pastelowe kolory), a peruki do ich narodowości. Natomiast kostiumy-formy przestrzenne utrzymane w ciemnej tonacji (czerń, brąz, granat) zwracały uwagę na podeszły wiek bohaterów - poprzez wyeksponowanie i zaakcentowanie ich tuszy, piersi i pośladków. 

Na uwagę zasługuje muzyka wraz z aranżacją i wykonaniem piosenek oraz sceny otwierające i zamykające spektakl pokazujące, że młodość nosimy głęboko w sercu, a nie w zewnętrznej powłoce. Reszta, pomimo świetnej gry i odnalezienia się w zaproponowanych zadaniach aktorskich, wydaje się nudna i blada. 

# myślę - nie można wyrzucić z siebie dziecka
# czuję - że szczerość odbiła się jedynie w pierwszej i ostatniej scenie

###



Nie wstydźmy się swoich ciał!

Propozycja studentek Wydziału Lalkarskiego Akademii Teatralnej w Białymstoku zachwyciła minimalizmem, precyzją, poczuciem humoru oraz pełnym profesjonalizmem. Rzadko zdarza się oglądać spektakle teatru formy wykorzystujące do animacji jedynie elementy ciała aktora. Tutaj zadziałało wszystko - od początku do końca.

"Any-Body" to pokaz kilku etiud, płynnie przechodzących pomiędzy sobą. Scenografię i kostiumy utrzymano w kolorze czerni. Animacja opierała się na niezwykłej precyzji i synchronizacji ruchów trzech aktorek - Magdaleny Dąbrowskiej, Mileny Kobylińskiej oraz Małgorzaty Rytel, jak również na sprawnym operowaniu światłem. Nastrój - balansujący na granicy tajemnicy oraz nietuzinkowego poczucia humoru, budowano poprzez ilustrację muzyczną i cielesną formę narracji. Aktorki animowały dłonie, stopy, łokcie, kolana, brodę z ustami, a także brzuch (który zachwycił wszystkich swoją historią). Wykorzystano jedynie niezbędne rekwizyty, budujące charakterystykę animowanych postaci. 

Całość spektaklu, stworzona z kilku etiud, jawi się jako praca profesjonalna i dopracowana w każdym szczególe. Aktorki precyzyjnie zespoliły poszczególne animacje tak, aby w każdej z nich widać było konsekwencję akcji wykonywanej w poprzedniej. Poza aspektami technicznymi i niezwykłą współpracą pomiędzy twórczyniami, należy docenić umiejętne wykorzystanie akcentów humorystycznych w spektaklu. "Any-Body" to kolejna świetna studencka propozycja pokazana w ramach tego festiwalu.

# myślę - że granice ciała są jedynie w głowie
# czuję - mogłabym się tak śmiać do końca świata

# Kasia

P.S. Jutro ostatni dzień festiwalu! Widzimy się o 11.00 lub 14.00 na "NAJ" Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu (Domek Ogrodnika w Parku Źródliska!), o 12.00 na "Bezirk Białystok" w wykonaniu Wydziału Lalkarskiego Akademii Teatralnej w Białymstoku (Teatr Szwalnia!) oraz o 18.00 na "Sklepach cynamonowych" Teatru Lalki i Aktora "Kubuś" w Kielcach (Teatr Pinokio w Łodzi), które oficjalnie zakończą festiwal.

Do zobaczenia!

2 komentarze:

  1. No to który spektakl najlepszy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się nie oceniać w kategorii lepszy - gorszy. Każdy z nich reprezentuje inną estetykę, mówię oczywiście o wszystkich festiwalowych propozycjach, nie tylko o tych opisanych w tym poście :)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń